Restricted Area
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pierwsze spotkanie - karczma po ucieczce.

Go down

Pierwsze spotkanie - karczma po ucieczce. Empty Pierwsze spotkanie - karczma po ucieczce.

Pisanie by Tepes Nie Sie 07, 2011 5:13 pm

O to jednak wie co ten anioł robi?XP no skrzydła on ma raczej wrażliwe na dotyk więc aż lekko zadrżał jak elf zaczął sunąć po nich palcami... ale korzysta jak może z tej sytuacji i wsunął dłoń pod koszulę już całkiem głaszcząc i robiąc mu malinkę na szyi XP

hm jako że siedzą a łóżku przysunął się, przytulając się do niego praktycznie całym ciałem, nieświadomie zaciskając lekko palce na jego piórach. Robienie malinki zrobiło na nim raczej piorunujące wrażenie. Oblał się rumieńcem i i prawie zawisł mu w ramionach odchylając głowę w tył z cichym jękiem i szepnął słabo
- C... co ro.. robisz?

Jego skrzydełka to delikatne części ciała, więc dość mocno odczuł to zaciśnięcie palców, lekko się jakby garbiąc i mrużąc oczy... Na chwilę odsunął się od jego szyi i uśmiechnął się, zerkając na niego zadowolony, całując lekko po policzkach.
- Całuję... - zamruczał, uważnie na niego patrząc.


Samo odsunięcie się na tyle starczyło by uścisk jego dłoni zelżał a palce zostały tylko wsunięte między jego pióra. Przesunął na Xevvraza lekko zeszklone spojrzenie i lekko marszcząc brwi skupił się nad odpowiedzią by pozbierać myśli. Mimowolnie przymknął na chwilę oczy na te delikatne pocałunki na policzkach. Pierwszy raz ktoś traktował go w taki sposób i było to zdecydowanie niesamowite
- Oh... dla czego?

Nie mógł mu przecież powiedzieć dlaczego go całuje, bo gdyby od razu zaatakowałby go z płomiennym wyznaniem, jego cudowny, piękny chłopiec uciekłby z przerażonym krzykiem... Uśmiechnął się więc i zaczął całować jego wargi. Starał się nie robić nic więcej, bo nie chce w żaden sposób go zmuszać. Już dawno sobie obiecał, ze nigdy nie zrobi czegokolwiek przeciw niemu...
- Bo to przyjemne, prawda?


Uśmiechnął się delikatnie i przesunął dłonie po miękkich skrzydłach, na plecy by w końcu objąć swojego anioła za szyję. Nigdy nikt go nie przytulał, nie dotykał tak delikatnie i nazwanie tego przyjemnym było sporym niedomówieniem. Pokręcił się lekko przesuwając na łóżku i przylegając całym ciałem do Xevvraza i rozkoszując się jego ciepłem. Po czym wtulił lekko twarz w jego szyję i gładząc palcami kark.
- Mhm... bardzo przyjemne...

Mimo, że w pewien sposób cierpiał katusze, nie mogąc dostać wszystkiego co chciał, to jednak czuł wielką satysfakcję. Każde dotknięcie ze strony Takheshiego sprawiało mu więcej przyjemności, niż cokolwiek innego. Zerknął na niego badawczo, po chwili obejmując go mocno w pasie i przyciskając do siebie ciasno. Może jakby tak choć tylko zasugerował... tak tylko troszkę, żeby go wybadać? Nie będzie naciskał, tylko zapyta! Zaczął palcami głaskać jego plecy, wciągając go w kolejny, namiętny pocałunek - bardzo jednak powolny, nie chciał żeby Takheshi poczuł się przytłoczony.
W końcu jednak się odsunął i z uśmiechem lekko polizał jego wargi.
- Podoba Ci się?


Z westchnieniem przylgnął do ciała nad sobą. Kolejny pocałunek znów odebrał mu jakąkolwiek możliwość, ba nawet chęć myślenia! Na pytanie westchnął cicho i zacisnął oczy. To wszystko było takie nagłe.. dopiero co próbował znów odebrać sobie życia.. a potem nagła ucieczka z dworu i lot z prawdziwym ANIOŁEM.. a teraz leży tu, w jakiejś karczmie, na łóżku tulony i całowany przez skrzydlatego anioła. Twierdząco pokiwał głową, jednocześnie rozpaczliwie starając się nie myśleć i nie rozpłakać się po raz kolejny.

Uśmiechnął się lekko, znów całując jego usta. A więc mu się podoba! To bardzo dobrze, jeśli mu się podoba to... po chwili jednak odsunął się, marszcząc brwi i patrząc na niego zaniepokojony. Wprawdzie nie jest wróżką, ale jest aniołem stróżem. Czuje, kiedy coś jest nie tak, jeśli coś się zmienia lub jeśli jego podopieczny czuje niepokój. Co jest tylko niewielką częścią wszystkiego. Jest bardzo empatyczny, choć głównie tylko dla Takheshiego. Na wszelki wypadek przestał go głaskać, nie będąc do końca już pewnym, czy aby jego dotyk jest w porządku.
- Coś nie tak? Chcesz już iść?


Nie miał pojęcia, że Xevvraz może wyczuwać jego emocje. Wyrwało mu się ciche chlipnięcie - a właściwie zachłyśnięcie się powietrzem gdy anioł się odsunął. Bez namysłu zacisnął ramiona w okół jego szyi by tylko się od niego nie odsunął. Zagryzł usta nie otwierając oczu i zmusił się by odpowiedzieć
- N.. nie! nie idź.. ja tylko... możemy tak zostać? trochę....

Nie spodziewał się takiej reakcji, która wydała mu się wręcz rozpaczliwa i paniczna. W pierwszej chwili nie mógł odetchnąć, gdy Takhehi tak mocno zacisnął ramiona na jego szyi, szybko jednak domyślił się, że odsuwanie się to ostatnie, czego by jego elf chciał. Zacisnął wiec znów ręce wokół jego talio i zaczął pospiesznie całować jego twarz.
- Możemy... jak długo tylko chcesz, dobrze? Spokojnie.


odetchnął z ulgą i powoli poluzował ramiona, nadal jednak mocno trzymając się anioła, mimowolnie bojąc się że jeśli go puści to wszystko to zniknie a on znów będzie w swojej klitce wśród potłuczonego szkła. W końcu po paru minutach uspokoił się nieco i udało mu się wyrównać rwący oddech. Szybko pocałował Xevvraza w policzek
- Przepraszam... po prostu...
zagryzł usta wahając się lekko ale odsunął głowę i spojrzał na niego z lekkim strachem w oczach
- Nie znikniesz prawda? To nie jest sen albo coś?

Aż uniósł brwi w zdumieniu, słysząc takie słowa. Po czym w ogóle mógł tak sądzić?! Mimowolnie sytuacja nieco go ochłodziła, ale jednocześnie też uznał, że da mu niepodważalny dowód na to, że nigdzie nie odejdzie. Przytulił go do siebie, samemu wtulając policzek do jego szyi, szepcząc tuż koło jego ucha.
- Nawet jeśli każesz mi się wynosić, nie opuściłbym cię, choć wówczas faktycznie już byś mnie nie zobaczył.
Przygryzł wargę, milknąć. Chciał mu powiedzieć, że kocha go od dawna, ale zrezygnował. Nie chce go odstraszyć.


Zadrżał cały wyraźnie, ale szybko na powrót przytulił się do niego. Nie do końca rozumiał CO anioł ma na myśli z tym że by został ale by go nie było. Choć nie miało to znaczenia, jako że skupił się na pierwszej części jego wypowiedzi - że zostanie jeśli sam nie każe mu się wynieść. A już doskonale wiedział że nie każe, wtedy był by znów całkiem sam i pewnie musiał by wrócić, bo przecież nie dał by sobie rady samodzielnie poza dworem. Bez udziału jego świadomości, pod wpływem niezbyt wesołych myśli, jego ciało instynktownie próbowało skulić się w sobie, jednak ciężar prawie, że leżącego na nim anioła je powstrzymał. Po sekundzie westchnął cicho i rozluźnił się otwierając oczy i patrząc na anioła z całkowitą koncentracją i skupieniem w jasnych oczach
- Więc zostaniesz ze mną na zawsze tak? Nie będę musiał być sam? I nie będę musiał wracać?

- Będę dalej twoim stróżem - uśmiechnął się łagodnie, znów się rozluźniając, czując jak wszelkie niepokojące emocje odpływają od Takheshiego. Najwyraźniej była to jedynie krótka chwila zwątpienia i niedowierzania, co przecież nie jest nawet dziwne. Po tym, co elf przeżył z pewnością teraz nie może uwierzyć w tę sielankową chwilę. Pocałował jego szyję i odetchnął zadowolony.
- Nie martw się. Jedynie co, to będziesz musiał założył własny sklep z tym ozdobnym szkłem...


Westchnął cicho pozwalając sobie na wiarę w słowa anioła. W końcu to jego stróż, nie skrzywdził by go przecież. Leniwie wyciągnął rękę i zaczął wodzić palcami po zachwycających skrzydłach. Z zastanowieniem przyglądał się swojej dłoni na jasnym tle. Tak bardzo chciał uwierzyć że to wszystko co było jest już nieważne, że to przeszłość i jego anioł potrafi jakoś to wymazać... Przesunął wzrokiem po prawie niewidocznych bliznach na swoich palcach i kawałku przedramienia z którego zsunął się rękaw. Opuścił ramiona z lekką rezygnacją patrząc w twarz Xevvraza i uśmiechnął się słabo
- O ile nam się to uda... na coś takiego trzeba pieniędzy, a ja ich nie mam. Nic właściwie nie mam.

Przymknął powiek i z leniwym uśmiechem zamruczał z przyjemnością, gdy poczuł delikatny dotyk na swoich skrzydłach. Od razu poczuł się lepiej , choć znów poczuł smutek bijący od chłopaka. Nie spodziewał się tego. Sądził, że jak tylko mu powie, że już będzie dobrze, to Takheshi będzie od razu szczęśliwy. Najwyraźniej jednak potrzeba czasu.
- Będziemy mieć, nie martw się. Nie uważasz, że najważniejsza jest już wolność? Zjemy śniadanie, polecimy gdzieś jeszcze dalej a potem poszukamy dla domku dla nas.


Uśmiechnął się delikatnie i przesunął palcami po policzku anioła. Wszystko brzmiało tak prosto i cudownie w jego ustach. Dawało mu nadzieję... zamrugał szybko gdy tylko poczuł niebezpieczne pieczenie oczu. Nie chciał już płakać, wszystko jedno czy to tylko wzruszenie czy cokolwiek innego. Pokiwał głową
- Dobrze, cokolwiek powiesz.
Uniósł głowę i leciutko musnął ustami jego policzek
- I.. jakoś się ułoży tak? Obiecujesz?

Nie potrafił powstrzymać szerokiego uśmiechu, gdy dostał tego pozornie niewiele znaczącego buziaka. Pokiwał ochoczo głową. Oczywiście, że się nim zajmie! Marzył o tym od tylu lat, by się nim zajmować i ... no, cóż, nad tym popracuje później, dobrze, że nie wyskoczył z takim pomysłem do razu.
- Obiecuję. Niczym się nie martw... co chcesz zjeść, hm?


Westchnął wygodnie układając się na poduszce i patrząc na anioła z namysłem. Po chwili uśmiechnął się bezradnie
- Nie wiem. Jadłem zawsze tylko to co mi przynosili... nie wiem co MOŻNA zjeść na śniadanie oprócz tego czegoś...
"tym czymś" jak zresztą Xevvraz ze swoich obserwacji raczej wiedział była miska płatków z otrębami gotowana na wodzie - najtańsza możliwa opcja.

Tepes
Admin

Liczba postów : 647
Join date : 04/08/2011

http://restrictedarea.mess.tv

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach