POCZĄTEK
2 posters
Strona 1 z 6
Strona 1 z 6 • 1, 2, 3, 4, 5, 6
POCZĄTEK
Alesberg to małe miasteczko, na bardzo uczęszczanym trakcie ciągnącym się niemal przez dwa kontynenty, aż od portów wybrzeża, przez góry aż po lodowe krainy daleko na północy. Stałych mieszkańców nie było w nim zbyt wielu, paru mieszczan, kilku chłopów hodujących bydło na potrzeby miasta. Za to rynek i główna uliczka tętnią wręcz od ruchu. Są tu 3 karczmy - łatwo oddzielić ich klasę patrząc choćby na sam front - gdzie jedna zamiast okna ma przybite deski i drzwi podparte beczką, a z kolei obok drzwi innej stoją donice z kwiatami a w oknach wiszą firanki, trzecia wygląda jak nie rzucający się w oczy dom. Z boku dyskretnie przycupnięty stoi budyneczek strażników miejskich (jest ich aż trzech!) a na jego ścianie krzywo przybita wisi toporna tablica na ogłoszenia. Na głównej ulicy pełno jest różnych sklepików, piekarnia i kuźnia - wszystko czego mogli by potrzebować podróżni licznie przepływający przez trakt.
Pavenar trafił do Alesbergu po ostatniej misji której się podjął (biedni i uciśnieni oczywiście uzyskali niezbędną pomoc!), która niestety nie przyniosła by zbyt wielkiego zarobku (rzeczeni uciśnieni faktycznie byli BIEDNI!) Na szczęście miał jeszcze dość oszczędności by zatrzymać się w tej pośredniej karczmie- prowadzi ją dość surowa starsza kobieta ostro trzymająca się np ciszy nocnej (o 9 wieczorem) i śniadania (na stole PUNKT 7 rano).
Niestety przez ostatnie 2 dni nie pojawiła się żadna ciekawa oferta pracy. Do czasu... tego dnia rano do miasto przyturlała się karawana 4 wozów. Wyraźnie po przejściach z porwanymi plandekami, jeden ze śladami ognia na bokach. Ich pierwszym przystankiem stała się kuźnia, a po chwili parę osób zaczęło rozglądać się po miasteczku szukając karczm. Niestety przez ciągły ruch ludzi kręcących się po palcu i ulicy ciężko było odróżnić pojedynczych członków karawany.
Za to następnego dnia wozy stały zepchnięte na bok przy kuźni, a chudy, drobny mężczyzna pracowicie przybijał gwoździem ogłoszenie na tablicy. Wrócił do wozów i po paru chwilach z trudem wspiął się na jeden z nich i stanął na ławce krzycząc ochrypłym głosem
- Panowie i khem khem panie! Karawana jadąca do południowych portów potrzebuje chętnych do ochrony! Każdy potrafiący posłużyć się mieczem mile widziany! Dobrze płacimy! Zostajemy w mieście do jutra!
Przerwał na nabranie oddechu i zaczął od nowa
- Zatrudnimy ochronę dla karawany jadącej na południe! Każdy chętny do pracy z własnym mieczem może się zgłosić dziś po południu przy wozach!!
Pavenar trafił do Alesbergu po ostatniej misji której się podjął (biedni i uciśnieni oczywiście uzyskali niezbędną pomoc!), która niestety nie przyniosła by zbyt wielkiego zarobku (rzeczeni uciśnieni faktycznie byli BIEDNI!) Na szczęście miał jeszcze dość oszczędności by zatrzymać się w tej pośredniej karczmie- prowadzi ją dość surowa starsza kobieta ostro trzymająca się np ciszy nocnej (o 9 wieczorem) i śniadania (na stole PUNKT 7 rano).
Niestety przez ostatnie 2 dni nie pojawiła się żadna ciekawa oferta pracy. Do czasu... tego dnia rano do miasto przyturlała się karawana 4 wozów. Wyraźnie po przejściach z porwanymi plandekami, jeden ze śladami ognia na bokach. Ich pierwszym przystankiem stała się kuźnia, a po chwili parę osób zaczęło rozglądać się po miasteczku szukając karczm. Niestety przez ciągły ruch ludzi kręcących się po palcu i ulicy ciężko było odróżnić pojedynczych członków karawany.
Za to następnego dnia wozy stały zepchnięte na bok przy kuźni, a chudy, drobny mężczyzna pracowicie przybijał gwoździem ogłoszenie na tablicy. Wrócił do wozów i po paru chwilach z trudem wspiął się na jeden z nich i stanął na ławce krzycząc ochrypłym głosem
- Panowie i khem khem panie! Karawana jadąca do południowych portów potrzebuje chętnych do ochrony! Każdy potrafiący posłużyć się mieczem mile widziany! Dobrze płacimy! Zostajemy w mieście do jutra!
Przerwał na nabranie oddechu i zaczął od nowa
- Zatrudnimy ochronę dla karawany jadącej na południe! Każdy chętny do pracy z własnym mieczem może się zgłosić dziś po południu przy wozach!!
Re: POCZĄTEK
Już tego dnia, gdy przyjechały wozy, Pavenar wiedział, że znajdzie tutaj jakąś robotę. Choć siedział akurat w karczmie i popijał piwo, przez gwar nie słysząc wykrzyczanego ogłoszenia, już po godzinie grupka chłopów między sobą dyskutowała o tym, kto pójdzie walczyć i jakiego stwora ubiją. Stąd też Pavenar wiedział, gdzie i o której ma się stawić, by dostać pracę.
Gdy nadszedł czas, zjadł suty obiad, spakował swój plecak i odniósł klucz gospodyni. Od razu zapłacił (z żalem odprowadzając wzrokiem kilka monet, które od razu znikły za fartuchem kobiety) i wyszedł z karczmy, przechodząc obok rynku - musiał zaopatrzyć się w nieco zapasów, nie wiedział bowiem, czy jedzenie będzie miał od pracodawcy. Na wszelki wypadek kupił jednak tylko połowę tego, co kupuje zazwyczaj.
W sakiewce zostało mu zaledwie kilka srebrnych monet. Spakował jedzenie na samej górze plecaka i skierował się do karawan.
Gdy nadszedł czas, zjadł suty obiad, spakował swój plecak i odniósł klucz gospodyni. Od razu zapłacił (z żalem odprowadzając wzrokiem kilka monet, które od razu znikły za fartuchem kobiety) i wyszedł z karczmy, przechodząc obok rynku - musiał zaopatrzyć się w nieco zapasów, nie wiedział bowiem, czy jedzenie będzie miał od pracodawcy. Na wszelki wypadek kupił jednak tylko połowę tego, co kupuje zazwyczaj.
W sakiewce zostało mu zaledwie kilka srebrnych monet. Spakował jedzenie na samej górze plecaka i skierował się do karawan.
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Przy karawanie kręciło się stanowczo ZBYT wielu ludzi by wszyscy dostali pracę. Jednak po chwili przyglądania się było jasne że większa część tłumku to przygodni podróżnicy skłaniający się bardziej w stronę wieśniaków i mieszczan niż kogoś kto potrafi obchodzić się bronią - samej broni zresztą w zasięgu wzroku zbyt wiele nie było, jakieś pałki, stary zardzewiały miecz, czy siekiera do rąbania drewna udająca wojenny topór.
Chudy mężczyzna siedział na dyszlu jednego z wozów z udręczoną miną rozmawiając z każdym po kolei i odsyłał kolejne osoby po zaledwie kilu zamienionych zdaniach.
Po jakiejś godzinie czekania Pavenar w końcu stanął zaledwie parę kroków od mężczyzny, już w zasięgu słuchu
- ... nie raczej nie będziemy potrzebować pańskich usług... NAPRAWDĘ może inna karawana..
Po czym przesunął udręczonym wzrokiem po ludziach dookoła.. i nagle wyprostował się z twarzą wyrażającą nadzieję i oczami utkwionymi w najwyraźniej profesjonalnie uzbrojonym Pavenarze
- A pan?! Pan też zainteresowany?!
Chudy mężczyzna siedział na dyszlu jednego z wozów z udręczoną miną rozmawiając z każdym po kolei i odsyłał kolejne osoby po zaledwie kilu zamienionych zdaniach.
Po jakiejś godzinie czekania Pavenar w końcu stanął zaledwie parę kroków od mężczyzny, już w zasięgu słuchu
- ... nie raczej nie będziemy potrzebować pańskich usług... NAPRAWDĘ może inna karawana..
Po czym przesunął udręczonym wzrokiem po ludziach dookoła.. i nagle wyprostował się z twarzą wyrażającą nadzieję i oczami utkwionymi w najwyraźniej profesjonalnie uzbrojonym Pavenarze
- A pan?! Pan też zainteresowany?!
Re: POCZĄTEK
Współczuł wszystkim, którzy zostali odprawieni, bo na pewno potrzebowali jakiegoś grosza do życia - nie dziwił się jednak, że właściciele karawan im dziękują, skoro szukają wojowników, a nie zwykłych chłopów...
Sam zaś stał w pełnym swoim umundurowaniu, wśród tego tłumu więc z pewnością znacząco się odróżniał.
Mimo woli uśmiechnął się z nutką satysfakcji, gdy chudy mężczyzna zwrócił się do niego. Pavenar skinął głową.
- Tak, dobrodziejcze, szukam pracy. Znajdzie się jeszcze dla mnie miejsce?
Sam zaś stał w pełnym swoim umundurowaniu, wśród tego tłumu więc z pewnością znacząco się odróżniał.
Mimo woli uśmiechnął się z nutką satysfakcji, gdy chudy mężczyzna zwrócił się do niego. Pavenar skinął głową.
- Tak, dobrodziejcze, szukam pracy. Znajdzie się jeszcze dla mnie miejsce?
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Mężczyzna od razu wstał podchodząc do niego z pełnym nadziei uśmiechem
- Ależ na pewno się znajdzie panie wojowniku na pewno... gwarantujemy wikt i namioty w drodze i karczmę w miastach jeśli mijamy jakieś.. sztuka złota tygodniowo jeśli zostaniecie z nami na dłużej niż miesiąc to 6 sztuk miesięcznie... co pan na to panie wojowniku? Ma pan może konia?
- Ależ na pewno się znajdzie panie wojowniku na pewno... gwarantujemy wikt i namioty w drodze i karczmę w miastach jeśli mijamy jakieś.. sztuka złota tygodniowo jeśli zostaniecie z nami na dłużej niż miesiąc to 6 sztuk miesięcznie... co pan na to panie wojowniku? Ma pan może konia?
Re: POCZĄTEK
Najwyraźniej niewielu wyćwiczonych wojowników znajdywało się teraz w mieście, co wróżyło dobrą robotę na dłuższy czas... Pavenar odwzajemnił uśmiech, kiwając głową.
- Tak, mam konia, w stajni nieopodal czeka. To dobry koń, zaprawiony w bojach, bardzo odważny. Kiedy chcecie wyruszać, panie?
- Tak, mam konia, w stajni nieopodal czeka. To dobry koń, zaprawiony w bojach, bardzo odważny. Kiedy chcecie wyruszać, panie?
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Oczy chudego mężczyzny aż rozbłysły na wieść o koniu a jego uśmiech tylko się poszerzył (ukazując zęby w urrrroczych kolorach przejrzałego banana)
- Doskonale doskonale... znaczy zna się pan na walce, dołączy pan do naszej ochrony mamy teraz tylko czterech ludzi na 7 wozów. Kowal naprawi te do jutra więc rano ruszamy... erm mam pana wpisać jako...?
- Doskonale doskonale... znaczy zna się pan na walce, dołączy pan do naszej ochrony mamy teraz tylko czterech ludzi na 7 wozów. Kowal naprawi te do jutra więc rano ruszamy... erm mam pana wpisać jako...?
Re: POCZĄTEK
- Jestem Pavenar, tak może mnie pan wpisać. Czy to wszystko? Mam się jutro w tym samym miejscu stawić?
W myślach przyznał zaś rację, że siedem wozów to łup, na który wielu rozbójników by się połasiło, a czterech wojowników to niestety niewiele, myśli swoich jednak nie wypowiedział na głos, mając nadzieję, że jeszcze kogoś znajdą.
W myślach przyznał zaś rację, że siedem wozów to łup, na który wielu rozbójników by się połasiło, a czterech wojowników to niestety niewiele, myśli swoich jednak nie wypowiedział na głos, mając nadzieję, że jeszcze kogoś znajdą.
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Mężczyzna od razu wpisał w raczej wysłużonym notatniku koślawe literki "pawenar" i szybko schował notes pod koszulę. Radośnie zatarł ręce i posłał Pavenarowi kolejny koślawy uśmiech
- Możesz od razu iść do obozu. Poznać resztę ludzi, są tam strażnicy i woźnice.
- Możesz od razu iść do obozu. Poznać resztę ludzi, są tam strażnicy i woźnice.
Re: POCZĄTEK
Zmarszczył brwi i dyskretnie rozejrzał się, jednak nigdzie nie widział czegoś, co można było nazwać obozem. W końcu to środek miasta, nie ma tu miejsca na rozbijanie obozu. Spojrzał więc pytająco na mężczyznę. (błąd w imieniu pominął milczeniem, to tylko prosty człowiek, cud, że potrafi pisać)
- A gdzie jest obóz?
- A gdzie jest obóz?
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Pokazał ręką w stronę wyjścia z miasteczka
- Za miastem jest.. z godzinkę drogi czy coś, nie daleko więc. Możesz się od razu tam zabrać i przegryźć z resztą i takie tam.. Na miejscu na pewno cię zorientują kto i co i inne takie tak?
- Za miastem jest.. z godzinkę drogi czy coś, nie daleko więc. Możesz się od razu tam zabrać i przegryźć z resztą i takie tam.. Na miejscu na pewno cię zorientują kto i co i inne takie tak?
Re: POCZĄTEK
- Ależ oczywiście więc, pójdę po konia i pojadę do obozu. Żegnam! Powodzenia w poszukiwaniu.
Posyłając mu jeszcze jeden uśmiech, nie tracąc więcej czasu, odwrócił się i energicznie skierował do stajni. Niewiele później, po osiodłaniu konia, wyruszył za miasto w poszukiwaniu obozu, o którym była mowa.
Posyłając mu jeszcze jeden uśmiech, nie tracąc więcej czasu, odwrócił się i energicznie skierował do stajni. Niewiele później, po osiodłaniu konia, wyruszył za miasto w poszukiwaniu obozu, o którym była mowa.
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Obóz znajdował się faktycznie godzinę za miastem - ale najwyraźniej chodziło o godzinę pieszo. Konno jadąc nawet niespiesznym truchtem dotarł do obozu w pół godzinki. 4 wozy ustawione są ciasno jeden przy drugim. Ciężkie pociągowe konie pasą się kilka kroków dalej uwiązane do wbitych w ziemię słupków. Dalej z boku uwiązane do drzew stoją dwie (nie da się tego inaczej określić mimo wielu dobrych chęci) chabety na oko średnio zadbane, a dookoła kręci się ciężkiej - typowo bojowej - budowy siwy koń skubiąc trawę. Na sam dźwięk zbliżającego się stępem Pavenara poderwał głowę strzygąc uszami i przyglądając się w całkowitym bezruchu. Dopiero po chwili wrócił do pasienia się.
Sam obóz nie był zbyt imponujący. Osiem namiotów rozstawionych w półkolu i wygaszone 3 ślady po ogniskach. W jednym miejscu rozwaleni na trawie siedzą chyba wszyscy obecni, skupieni w okół... dziecka? i wyraźnie czymś zajęci.
Zanim Pavenar minął wozy i podjechał bliżej z obserwacji wyrwał go dobiegający z boku głos
- No witam! Może szanowny podróżny zechce zdradzić czego szuka w naszym obozie?
Z boku, do tej pory ukryty za wozami stał mężczyzna. Wysoki o szerokich barkach, opierający się raczej wymownie na drzewcu ogromnego podwójnego topora. Proste, ale porządne ubrania częściowo kryły się pod dość topornym napierśnikiem, karwaszami i nagolennikami.
Mężczyzna miał ścięte na jeża (poza pojedynczym warkoczykiem za prawym uchem) siwe - prawie białe - włosy. Wpatrywał się w Pavenara bystrymi, ciemnymi oczami. Mimo siwych włosów miał dość młodą, przystojną twarz oszpeconą jedynie ciągnącą się od skroni przez policzek szeroka blizna.
Sam obóz nie był zbyt imponujący. Osiem namiotów rozstawionych w półkolu i wygaszone 3 ślady po ogniskach. W jednym miejscu rozwaleni na trawie siedzą chyba wszyscy obecni, skupieni w okół... dziecka? i wyraźnie czymś zajęci.
Zanim Pavenar minął wozy i podjechał bliżej z obserwacji wyrwał go dobiegający z boku głos
- No witam! Może szanowny podróżny zechce zdradzić czego szuka w naszym obozie?
Z boku, do tej pory ukryty za wozami stał mężczyzna. Wysoki o szerokich barkach, opierający się raczej wymownie na drzewcu ogromnego podwójnego topora. Proste, ale porządne ubrania częściowo kryły się pod dość topornym napierśnikiem, karwaszami i nagolennikami.
Mężczyzna miał ścięte na jeża (poza pojedynczym warkoczykiem za prawym uchem) siwe - prawie białe - włosy. Wpatrywał się w Pavenara bystrymi, ciemnymi oczami. Mimo siwych włosów miał dość młodą, przystojną twarz oszpeconą jedynie ciągnącą się od skroni przez policzek szeroka blizna.
Re: POCZĄTEK
Obóz nie wyglądał więc zbyt zachęcająco, choć z drugiej strony był to lepszy widok niż wiele razy miał okazje widzieć i oczywiście, doświadczać.
Szybki rzut na mężczyznę wystarczył mu, by móc zgadnąć, że to jedna z tej czwórki wynajętych osób.
Nie mógł jednak odeprzeć wrażenia, że nie jest to rycerz o szlachetnych ideologiach, wyglądał raczej na typowego zabijakę. Mimo tego uśmiechnął się skwapliwie. Bądź co bądź, ochrona kupców to też praca służąca dobru - w jakiś sposób...
- Witam, zostałem tu skierowany przez mężczyznę, który szukał wojowników do ochrony wozów.
Mówiąc to, zsiadł z konia i lekko (zaledwie głową, by dać wyraz swojej uprzejmości, ale też zaznaczyć swoją wyższość rycerską) skłonił się.
Szybki rzut na mężczyznę wystarczył mu, by móc zgadnąć, że to jedna z tej czwórki wynajętych osób.
Nie mógł jednak odeprzeć wrażenia, że nie jest to rycerz o szlachetnych ideologiach, wyglądał raczej na typowego zabijakę. Mimo tego uśmiechnął się skwapliwie. Bądź co bądź, ochrona kupców to też praca służąca dobru - w jakiś sposób...
- Witam, zostałem tu skierowany przez mężczyznę, który szukał wojowników do ochrony wozów.
Mówiąc to, zsiadł z konia i lekko (zaledwie głową, by dać wyraz swojej uprzejmości, ale też zaznaczyć swoją wyższość rycerską) skłonił się.
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Mężczyzna wyprostował się posyłając mu lekki uśmieszek i silnym ruchem zarzucając topór na ramię
- Dobrze, że w końcu znalazł kogoś kompetentnego. Ostatnia rzeź jak widać CZEGOŚ idiotę nauczyła.
Taksując uważnym wzrokiem wymuskane uzbrojenie Pavenara wyciągnął rękę
- Jestem Wolfhard Brent i jak na razie zmuszam tą niezorganizowaną bandę do posłuszeństwa. Możesz mi mówić Wolf albo Szary. A ty to to kto?
- Dobrze, że w końcu znalazł kogoś kompetentnego. Ostatnia rzeź jak widać CZEGOŚ idiotę nauczyła.
Taksując uważnym wzrokiem wymuskane uzbrojenie Pavenara wyciągnął rękę
- Jestem Wolfhard Brent i jak na razie zmuszam tą niezorganizowaną bandę do posłuszeństwa. Możesz mi mówić Wolf albo Szary. A ty to to kto?
Re: POCZĄTEK
Nieznacznie uniósł brew, widząc tę opieszałość mężczyzny. Z pewnością jest doświadczonym wojownikiem, ale jego zachowanie mówiło wszystko o jego pobudkach. Kiedy nadejdzie dzień zbawienia ludzi? On sam jeden, mimo starań, nie mógł przecież pokazać ścieżki dobra każdemu wojownikowi.
- Pavenar Ostin, mam nadzieję, że zaszczyt współpracy raduje nie tylko mnie, Wolfhardzie.
- Pavenar Ostin, mam nadzieję, że zaszczyt współpracy raduje nie tylko mnie, Wolfhardzie.
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Wojownik zmarszczył lekko brwi i mruknął
- Powiedziałem WOLF albo SZARY, Pavenarze Ostin. Ale tak czy inaczej witamy w naszym chwilowym obozie... Kawy? Uprzedzam robił ja któryś z idiotów więc podkowy w niej nie toną.
Ruszył wolnym krokiem w stronę grupy ludzi
- Konia możesz przywiązać z resztą i uprzedzam że siwek nie jest zbyt towarzyski.
- Powiedziałem WOLF albo SZARY, Pavenarze Ostin. Ale tak czy inaczej witamy w naszym chwilowym obozie... Kawy? Uprzedzam robił ja któryś z idiotów więc podkowy w niej nie toną.
Ruszył wolnym krokiem w stronę grupy ludzi
- Konia możesz przywiązać z resztą i uprzedzam że siwek nie jest zbyt towarzyski.
Re: POCZĄTEK
Westchnął cicho i spojrzał z ukosa na tego buraka. Kolejny nieprzyjemny burak, któremu jednak bogowie dali życie w jakimś niewiadomym nikomu celu.
- Dziękuję za uprzejmą propozycję, ale obejdę się bez kawy.
Odszedł, ciągnąc za sobą swojego konia, którego przywiązał do jednego ze słupków, tak jak zasugerował Wolf. Nie podobało mu się, że on najwyraźniej tu dowodzi. Ktoś taki nie zasługuje na dowództwo - nie jest palladynem!
Skierował się do grupy ludzi, musi w końcu poznać resztę i dowiedzieć się o obecnej sytuacji.
- Dziękuję za uprzejmą propozycję, ale obejdę się bez kawy.
Odszedł, ciągnąc za sobą swojego konia, którego przywiązał do jednego ze słupków, tak jak zasugerował Wolf. Nie podobało mu się, że on najwyraźniej tu dowodzi. Ktoś taki nie zasługuje na dowództwo - nie jest palladynem!
Skierował się do grupy ludzi, musi w końcu poznać resztę i dowiedzieć się o obecnej sytuacji.
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Siwy koń wyraźnie zainteresował się nowymi przybyszami bo zbliżył się lekkim truchtem z zainteresowaniem obwąchując nowego czworonożnego towarzysza.
Gdy doszedł do obozowiska Wolf już siedział na jakiejś skrzyni kawałek od ogniska, bez pośpiechu nabijając tytoniem prostą fajkę.
Pozostali ludzie nie zwracali za bardzo na nikogo uwagi zapamiętale... grając w karty. Widziane z daleka 'dziecko' okazało się być niziołkiem o anielskiej buźce, z ciemnobrązowymi brązowymi sprężynkami w roli włosów. Proste szaro-zielonkawe ubranie zdawało się stapiać z leśnym tłem. W wytatuowanej dłoni trzymał wachlarzyk kart, a druga ręka w czarnej rękawiczce leżała nieruchomo na kolanach. Uniósł oczy natychmiast gdy tylko Pavenar się zbliżył, płynnym ruchem odkładając karty i zgarniając z trawy kupkę drobnych monet.
- Wolfie nie powiedziałeś że mamy gościa! Proszę proszę niech pan siada...
Pozostali mężczyźni zareagowali natychmiast obracając się z zainteresowaniem. Nie wyróżniali się raczej niczym choćby od mieszkańców miasteczka z którego palladyn przyjechał, ubrani raczej po chłopsku, jedynie 2 z nich miało na sobie coś na kształt przerdzewiałych kolczug i starych mieczy leżących niedbale w trawie nieopodal.
Gdy doszedł do obozowiska Wolf już siedział na jakiejś skrzyni kawałek od ogniska, bez pośpiechu nabijając tytoniem prostą fajkę.
Pozostali ludzie nie zwracali za bardzo na nikogo uwagi zapamiętale... grając w karty. Widziane z daleka 'dziecko' okazało się być niziołkiem o anielskiej buźce, z ciemnobrązowymi brązowymi sprężynkami w roli włosów. Proste szaro-zielonkawe ubranie zdawało się stapiać z leśnym tłem. W wytatuowanej dłoni trzymał wachlarzyk kart, a druga ręka w czarnej rękawiczce leżała nieruchomo na kolanach. Uniósł oczy natychmiast gdy tylko Pavenar się zbliżył, płynnym ruchem odkładając karty i zgarniając z trawy kupkę drobnych monet.
- Wolfie nie powiedziałeś że mamy gościa! Proszę proszę niech pan siada...
Pozostali mężczyźni zareagowali natychmiast obracając się z zainteresowaniem. Nie wyróżniali się raczej niczym choćby od mieszkańców miasteczka z którego palladyn przyjechał, ubrani raczej po chłopsku, jedynie 2 z nich miało na sobie coś na kształt przerdzewiałych kolczug i starych mieczy leżących niedbale w trawie nieopodal.
Re: POCZĄTEK
Odłożył nieopodal swoje bagaże, szukając sobie miejsca, gdzie mógłby usiąść. Nie był zmęczony wprawdzie, przecież dopiero południe, nie musiał też nad wyraz pracować, ale z pewnością odpoczynek był przyjemny i jak znał życie, za jakiś czas go nie zazna za wiele.
- Witam, jestem Pavenar Ostin, tymczasowy strażnik. A pan to...?
Jakże żałował, że w podróży nie może nosić swej odświętnej zbroi, którą zostawił w świątyni. Tutaj zaś miał tylko to, co w podróży jest najwygodniejsze. Mocne, skórzane buty i skórzane spodnie, pikowana tunika z długimi rękawami a na to wszystko kolczuga do połowy, nagolenniki chroniące nogi i mocny pas z kilkoma kieszonkami oraz, co najważniejsze, mieczem. Wszystko doskonale zadbane i wręcz błyszczące, chociaż nie był to ekwipunek kosztowny. Do plecaka miał też przytwierdzoną pasem tarczę oraz hełm.
Oczywiście rano się ogolił, a w plecaku miał małe lusterko i brzytwę zawinięte w kawałek szmaty. Lekko przeczesał krótkie włosy, bo przydługie kosmyki drażniły nieco jego czoło.
- Witam, jestem Pavenar Ostin, tymczasowy strażnik. A pan to...?
Jakże żałował, że w podróży nie może nosić swej odświętnej zbroi, którą zostawił w świątyni. Tutaj zaś miał tylko to, co w podróży jest najwygodniejsze. Mocne, skórzane buty i skórzane spodnie, pikowana tunika z długimi rękawami a na to wszystko kolczuga do połowy, nagolenniki chroniące nogi i mocny pas z kilkoma kieszonkami oraz, co najważniejsze, mieczem. Wszystko doskonale zadbane i wręcz błyszczące, chociaż nie był to ekwipunek kosztowny. Do plecaka miał też przytwierdzoną pasem tarczę oraz hełm.
Oczywiście rano się ogolił, a w plecaku miał małe lusterko i brzytwę zawinięte w kawałek szmaty. Lekko przeczesał krótkie włosy, bo przydługie kosmyki drażniły nieco jego czoło.
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Niziołek roześmiał się (raczej zaraźliwym perlistym śmiechem) i posłał mu równie czarujący uśmiech
- Żaden pan Pavenarze... jestem Lyle i jestem jednym z woźniców... ale to chyba raczej oczywiste prawda? Miecz beze mnie chyba lepiej by sobie poradził w walce!
Przechylił głowę szybko przesuwając wzrokiem przez uzbrojenie i wręcz wyświecony wygląd mężczyzny
- Hmm.. ale muszę powiedzieć że ty dość odbiegasz od mojego wyobrażenia "ochroniarza" tak jakby trochę za bardzo się.. błyszczysz.
- Żaden pan Pavenarze... jestem Lyle i jestem jednym z woźniców... ale to chyba raczej oczywiste prawda? Miecz beze mnie chyba lepiej by sobie poradził w walce!
Przechylił głowę szybko przesuwając wzrokiem przez uzbrojenie i wręcz wyświecony wygląd mężczyzny
- Hmm.. ale muszę powiedzieć że ty dość odbiegasz od mojego wyobrażenia "ochroniarza" tak jakby trochę za bardzo się.. błyszczysz.
Re: POCZĄTEK
Zmarszczył lekko brwi, słysząc taką uwagę. Czy on się przesłyszał? Jak stara kolczuga może się błyszczeć? Jego zbroja nie ma nawet żadnych odpowiednich dla palladyna zdobień!
- Cóż, pozostaję mi mieć nadzieję, że w walce również panu zabłysnę - mruknął, posyłając dość chłodny uśmiech.
- Cóż, pozostaję mi mieć nadzieję, że w walce również panu zabłysnę - mruknął, posyłając dość chłodny uśmiech.
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Lyle pokiwał głową nadal z miłym uśmiechem
- Mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności w najbliższym czasie.. po ostatnim nam na jakiś czas wystarczy.. ale oh powinienem przedstawić panu resztę... nasi woźnice Albreht, Brion i Maren i ochrona, Wolf, Zach, Stefen i Rurke.
Mężczyźni podnieśli ręce czy też kiwnęli głowami w trakcie przedstawiania. Wolf z lekkim uśmieszkiem pomachał cybuchem fajki wydmuchując w powietrze dym. Po chwili ciszy odezwał się jeden z mężczyzn
- To pan nowy z nami gra czy nie?
- Mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności w najbliższym czasie.. po ostatnim nam na jakiś czas wystarczy.. ale oh powinienem przedstawić panu resztę... nasi woźnice Albreht, Brion i Maren i ochrona, Wolf, Zach, Stefen i Rurke.
Mężczyźni podnieśli ręce czy też kiwnęli głowami w trakcie przedstawiania. Wolf z lekkim uśmieszkiem pomachał cybuchem fajki wydmuchując w powietrze dym. Po chwili ciszy odezwał się jeden z mężczyzn
- To pan nowy z nami gra czy nie?
Re: POCZĄTEK
Skinął uprzejmie każdemu z osobna, w myślach prosząc bóstwa, by przysłali jeszcze kilka wojowników - jeśli jakaś banda połasi się na te siedem wozów, to trudno będzie obronić wszystko wyłącznie z Wolfem. Reszty nawet nie liczył.
- Hmm, a w co gracie?
Rzucił dość podejrzliwe spojrzenie kartom. Nigdy nie przepadał za takimi propozycjami - najczęściej wiązały się z oszustem i bezprawiem.
- Hmm, a w co gracie?
Rzucił dość podejrzliwe spojrzenie kartom. Nigdy nie przepadał za takimi propozycjami - najczęściej wiązały się z oszustem i bezprawiem.
Neco- Admin
- Liczba postów : 740
Join date : 06/08/2011
Re: POCZĄTEK
Mężczyźni od razu się ożywili siadając bardziej prosto i jeden zaczął już tasować karty
- A różnie.. ale ostatnio w pokera! ale ostatnio tylko na miedziaki.. to co grasz?
Wolf w międzyczasie wstał oczyszczając fajkę i mruknął pod nosem
- Idę sprawdzić okolicę... i żadnych bójek nad kartami JASNE?
CO zaskarbiło mu szybkie kiwnięcia głową (najwyraźniej bójki się zdarzały.. tak samo jak i konsekwencje)
- A różnie.. ale ostatnio w pokera! ale ostatnio tylko na miedziaki.. to co grasz?
Wolf w międzyczasie wstał oczyszczając fajkę i mruknął pod nosem
- Idę sprawdzić okolicę... i żadnych bójek nad kartami JASNE?
CO zaskarbiło mu szybkie kiwnięcia głową (najwyraźniej bójki się zdarzały.. tak samo jak i konsekwencje)
Strona 1 z 6 • 1, 2, 3, 4, 5, 6
Strona 1 z 6
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|