Sesja pierwsza.

Wzruszył lekko ramionami
- Ciężko powiedzieć Lauren... nigdy nic nie wiadomo, więc dopóki nie usłyszysz inaczej.. może z czasem znajdziesz sposób by się dowiedzieć?

Westchnął cicho gdy chłopak przeszedł w całkiem defensywną pozę
- No dobrze... rozumiem że nie chcesz rozmawiać na ten temat? Ale chcesz bym pomówił z doktorem Diabełkiem na temat uczestnictwa Dominica w naszych przyszłych sesjach?

Spojrzał na niego urażonym wzrokiem, ale nie mógł się gniewać w takiej sytuacji. Pokiwał więc łaskawie głową.
- Tak, poproszę, niech pan zapyta... ale czy to nie Dominica powinno się o to pytać? To w końcu on będzie słuchał, a nie wiadomo, czy w ogóle będzie zainteresowany...

Lauren był całkiem uroczym chłopcem. Naprawdę aż serce mu się krajało że taki potencjał był zagrożony przez tak bezsensowną chorobę. Wewnętrznie aż go skręcało ze złości na rodzinę Laurenciusa - JAK można nie zauważyć że własne dziecko się zagładza? Jego rodzice byli demonami no ale coś takiego by nie miało szans przejść! Ludzie heh...
- Oczywiście, że go zapytam Laurencius. Na następnej sesji będziemy już wiedzieć czy zechce uczestniczyć w naszych muzycznych pracowniach tak?