Altanka w ogrodzie
2 posters
Strona 3 z 3
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Re: Altanka w ogrodzie
Jego rumieńce nie ustępywały, choć tym razem już z zupełnie innego powodu. Wstrzymał oddech, wpatrując się w oczy Dominica gdy ten nie tylko całkiem dotknął jego dłoni ale też się pochylił. Jeszcze chwila i zemdleje z wrażenia... szybko pokiwał głową, żeby nie było po nim widać rozkojarzenia.
- Tak sądzisz? - zapytał, nie mogąc powstrzymać się od zachwytu. Zawsze lubił słuchać, że jest ładny, ale tylko rodzice mu to mówili. - Myślisz, że będę ładny?
Na przemian miał wrażenie, że uderza w niego gorąco a potem ma ciarki, dzielnie jednak starał się nie dać po sobie znać, że coś sie dzieje. Bo co by sobei Dominic pomyślał, gdyby zauważył? Na pewno by się zniechęcił!
- Tak sądzisz? - zapytał, nie mogąc powstrzymać się od zachwytu. Zawsze lubił słuchać, że jest ładny, ale tylko rodzice mu to mówili. - Myślisz, że będę ładny?
Na przemian miał wrażenie, że uderza w niego gorąco a potem ma ciarki, dzielnie jednak starał się nie dać po sobie znać, że coś sie dzieje. Bo co by sobei Dominic pomyślał, gdyby zauważył? Na pewno by się zniechęcił!
Re: Altanka w ogrodzie
Roześmiał się z zadowoleniem zauważając rumieńce i zachwycone oczy. Reakcja chłopaka była zdecydowanie pozytywna więc musiał powiedzieć coś odpowiedniego.
Skinął głową i odezwał się z całkowitą pewnością w głosie
- Jestem przekonany, że tak. Pomogę ci trenować i jak nabierzesz troszkę ciała i mięśni na pewno nikt nie będzie mógł ci się oprzeć Lauren.
Skinął głową i odezwał się z całkowitą pewnością w głosie
- Jestem przekonany, że tak. Pomogę ci trenować i jak nabierzesz troszkę ciała i mięśni na pewno nikt nie będzie mógł ci się oprzeć Lauren.
Re: Altanka w ogrodzie
Zagryzł lekko wargę, patrząc na niego cały czas. Dominic byl bardzo pewny tego, co mówił, ale kiedy tylko powiedział o nabieraniu ciała to Lauren pobladl, przypominając teraz szpitalną ścianę.
- Umm... - mruknął, nie wiedząc, co teraz zrobić. Nie chcial do siebie zrazic Dominica, ale jak mu zasugerować, że jednak za dużo niekoniecznie znaczy dobrze? W końcu westchnął cicho i dość smutno.
- Nie wiem, czy to na pewno dobrze... Czułbym się zbyt hmm... ciężki.
- Umm... - mruknął, nie wiedząc, co teraz zrobić. Nie chcial do siebie zrazic Dominica, ale jak mu zasugerować, że jednak za dużo niekoniecznie znaczy dobrze? W końcu westchnął cicho i dość smutno.
- Nie wiem, czy to na pewno dobrze... Czułbym się zbyt hmm... ciężki.
Re: Altanka w ogrodzie
Z lekkim zaniepokojeniem przyglądał się jak z twarzy chłopaka odpływają wszelkie kolory. Potrząsnął lekko głową
- Na pewno nie był byś ciężki Lauren, nie musisz przybierać aż tyle...
Delikatnie pogładził palcami jego dłoń powoli zabierając rękę skupiając się na powiedzeniu czegoś co miało by szansę podbudować Lauren
- Już odrobina na pewno dała by olśniewający efekt...
- Na pewno nie był byś ciężki Lauren, nie musisz przybierać aż tyle...
Delikatnie pogładził palcami jego dłoń powoli zabierając rękę skupiając się na powiedzeniu czegoś co miało by szansę podbudować Lauren
- Już odrobina na pewno dała by olśniewający efekt...
Re: Altanka w ogrodzie
Miał wrażenie, że cały dobry humor go opuszcza i zamiast tego czuje ucisk w gardle. "Aż tyle" znaczy ile? Tak ciężko pracowal tyle lat, by w końcy być choć troche szczupły, dlaczego nikt tego nie docenia? Chciał, by go akceptowano i lubiano, ale ciągle coś jest nie tak. Czyli teraz ma przytyć i być wstrętnym grubasem? Dominic chyba nie wiedział, co mówi. A moze wiedział i chciał go zniechęcic?
Na pewno tak... Dominic nie jest chyba kimś dla Lauren. Poważny żołnierz nie interesuje się jakimiś grajkami.
- Nie wiem... - odezwał się w końcu, odsuwajac się odrobine aż w koncu wstał i wziął swój futerał z skrzypcami.
- Dziękuję za radę... - posłał mu lekki uśmiech, czując się raczej paskudnie. A może tylko tak mu się wydawało i Dominic chciał dobrze? - Muszę jeszcze coś zrobić, pójdę już, dobrze? Zobaczymy sie później...
Przy ostatnich słowach głos mu się już łamał, więc nie czekając na odpowiedź szybko odwrócił się i pospiesznym krokiem oddalił, zostawiając Dominica samego.
Na pewno tak... Dominic nie jest chyba kimś dla Lauren. Poważny żołnierz nie interesuje się jakimiś grajkami.
- Nie wiem... - odezwał się w końcu, odsuwajac się odrobine aż w koncu wstał i wziął swój futerał z skrzypcami.
- Dziękuję za radę... - posłał mu lekki uśmiech, czując się raczej paskudnie. A może tylko tak mu się wydawało i Dominic chciał dobrze? - Muszę jeszcze coś zrobić, pójdę już, dobrze? Zobaczymy sie później...
Przy ostatnich słowach głos mu się już łamał, więc nie czekając na odpowiedź szybko odwrócił się i pospiesznym krokiem oddalił, zostawiając Dominica samego.
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Strona 3 z 3
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|