Dominic Parker
Strona 1 z 1
Dominic Parker
Imię i nazwisko: Dominic Parker
Wiek: 31 lat (ur 17 kwietnia)
Zajęcie/zawód: USMC
Rasa/pochodzenie: Człowiek - urodzony w świecie równoległym nie ma pojęcia o istnieniu innych.
Wygląd:
Jest wysoki i zdecydowanie dobrze zbudowany – co zawdzięcza latom treningów w swojej jednostce. Ma naturalnie gładką, lekko opaloną skórę, a krótkie jasno-brązowe włosy wypłowiały mu na końcach od intensywnego słońca. Ma ciepłe, szare oczy, goli się niezbyt często przez co zwykle ma lekki zarost. Na obu ramionach widać dość duże tatuaże – ten na lewym ramieniu powstał pod wpływem głupiego zakładu, krótko po tym jak wstąpił na służbę, zaś wzór który ma na prawym jest stosunkowo świeży i robił go razem z pozostałymi 7 chłopakami ze swojego oddziału (zdjęcie na dole strony ^^).
Ubiera się dość... nietypowo jak na Dublin, ale po tylu latach w wojsku lubi ubierać się tak jak robił to kiedyś w domu. Zwykle w lekko poprzecierane dżinsy, flanelową koszulę – najczęściej upchniętą w spodnie, z podwiniętymi do łokcia rękawami i rozpiętą pod szyją no i rzecz jasna obowiązkowe kowbojki. W ciepłe słoneczne dni, jeśli ma okazję zrelaksować się w ogrodzie starczą mu zwykłe dżinsowe szorty.
Charakter:
Zawsze był pozytywnie nastawiony do innych ludzi i do świata w ogóle. Przez swoje dość otwarte podejście do innych zwykle szybko nawiązywał przyjaźnie – czasem dając ludziom więcej kredytu niż na to zasługiwali.
Rodzina jest dla niego ważna, nadal pisze do nich listy i zawsze przesyłał im większość swojej pensji.
Jest lojalnym i oddanym przyjacielem z tego typu który można powiedzieć że „do końca życia” nawet jeśli czasem nie jest to zbyt doceniane - bo z troski potrafi być czasem dość ostry lub krytyczny.
Jest niezwykle zdyscyplinowany, obowiązkowy i wręcz lekko pedantyczny – wyniósł to z marines i przeniosło się to na całą resztę jego życia.
W pełni zdaje sobie sprawę z tego, że COŚ jest z nim nie tak, ale nie jest w stanie nic sam z tym zrobić, co samo w sobie jest dla niego problemem – właśnie ta bezradność. Szybko obdarzy zaufaniem swojego lekarza, wierząc, że dzięki niemu się wyleczy i będzie mógł wrócić na służbę.
Historia:
Zapewne w porównaniu z innymi pacjentami historia jego życia jest wręcz nudnie zwyczajna.
Matka urodziła go w domu, tak samo jak jego dwie starsze siostry. Odkąd podrósł na tyle by mógł wykonywać jakieś obowiązki (choćby podbieranie jaj kurom lub dojenie krów) z reszta rodziny pomagał na ranczo. Nauczył się jeździć konno, zajmować się bydłem, strzelać i nawet używać lassa.
Jednak już od dzieciaka najbardziej lubił słuchać o przygodach dziadka który był żołnierzem, bawił się figurkami żołnierzyków etc. Oczywiście ojciec absolutnie nie zgadzał się by jedyny syn w rodzinie zamiast zając się ziemią myślał o takich głupotach.. Wobec czego gdy Dom tylko skończył szkołę natychmiast zapisał się do Marines. Służył przez prawie 13 lat powoli pnąc się w górę po szczeblach kariery aż został dowódcą jednego z oddziałów do zadań specjalnych.
Wszystko zmieniło się gdy podczas ostatniej misji. Zadaniem jego oddziału ( osiem osób łącznie z Dominickiem) było zbadanie terenu przed desantem reszty sił. Zeszli na ląd w nocy, w ulewnym deszczu. Wszystko wydawało się iść jak najlepiej dopóki nagle ziemia dosłownie eksplodowała im pod stopami w akompaniamencie strzałów. Cały oddział wpadł w zasadzkę. Szóstka jego ludzi zginęła na miejscu w wybuchu lub zastrzelona. On sam odrzucony falą uderzeniową złamał nogę, mimo to udało mu się pod ostrzałem, wynieść z pola bitwy rannego towarzysza (Matthew Blake'a) – za co został uhonorowany Brązową Gwiazdą.
Wydawało się, że poza złamaniem nic mu nie dolega. Jednak po powrocie do bazy zaczął mieć różnego rodzaju niepokojące objawy. Np. nie jest w stanie zasnąć po ciemku a nawet przy świetle ma problem ze spaniem w nocy, dźwięk i widok deszczu wprowadzają go w praktycznie katatoniczny stan który trwa dopóki nie przestanie padać, albo ktoś nie zagłuszy odgłosu/nie zasłoni widoku, ćwiczy prawie obsesyjnie bo MUSI być w formie w razie potrzeby oraz często ma problem z kończeniem czegokolwiek co zacznie bo zawsze widzi w tym jakieś niedoskonałości które musi poprawić.
Jako, że był jednym z „cenniejszych” Marines, dowództwo zdecydowało się zapewnić mu najlepszą możliwą opiekę i wysłało go właśnie do Św. Brygidy.
Szczególne umiejętności i cechy:
▪ ma dwie starsze siostry Sue Allan i Mary Luu
▪ najstarszy z aktualnie przebywających w szpitalu pacjentów - poprawka, najstarszy mieszkaniec szpitala W OGÓLE
▪ jego życiowe dewizy to sempre fi i „don't ask don't tell” (mimo zniesienia tej ustawy w 2010)
▪ jest głuchy na prawe ucho
▪ lekko kuleje
▪ mówi z wyraźnym teksańskim akcentem
▪ Choruje na PTSD (posttraumatic stress disorder )
Wiek: 31 lat (ur 17 kwietnia)
Zajęcie/zawód: USMC
Rasa/pochodzenie: Człowiek - urodzony w świecie równoległym nie ma pojęcia o istnieniu innych.
Wygląd:
Jest wysoki i zdecydowanie dobrze zbudowany – co zawdzięcza latom treningów w swojej jednostce. Ma naturalnie gładką, lekko opaloną skórę, a krótkie jasno-brązowe włosy wypłowiały mu na końcach od intensywnego słońca. Ma ciepłe, szare oczy, goli się niezbyt często przez co zwykle ma lekki zarost. Na obu ramionach widać dość duże tatuaże – ten na lewym ramieniu powstał pod wpływem głupiego zakładu, krótko po tym jak wstąpił na służbę, zaś wzór który ma na prawym jest stosunkowo świeży i robił go razem z pozostałymi 7 chłopakami ze swojego oddziału (zdjęcie na dole strony ^^).
Ubiera się dość... nietypowo jak na Dublin, ale po tylu latach w wojsku lubi ubierać się tak jak robił to kiedyś w domu. Zwykle w lekko poprzecierane dżinsy, flanelową koszulę – najczęściej upchniętą w spodnie, z podwiniętymi do łokcia rękawami i rozpiętą pod szyją no i rzecz jasna obowiązkowe kowbojki. W ciepłe słoneczne dni, jeśli ma okazję zrelaksować się w ogrodzie starczą mu zwykłe dżinsowe szorty.
Charakter:
Zawsze był pozytywnie nastawiony do innych ludzi i do świata w ogóle. Przez swoje dość otwarte podejście do innych zwykle szybko nawiązywał przyjaźnie – czasem dając ludziom więcej kredytu niż na to zasługiwali.
Rodzina jest dla niego ważna, nadal pisze do nich listy i zawsze przesyłał im większość swojej pensji.
Jest lojalnym i oddanym przyjacielem z tego typu który można powiedzieć że „do końca życia” nawet jeśli czasem nie jest to zbyt doceniane - bo z troski potrafi być czasem dość ostry lub krytyczny.
Jest niezwykle zdyscyplinowany, obowiązkowy i wręcz lekko pedantyczny – wyniósł to z marines i przeniosło się to na całą resztę jego życia.
W pełni zdaje sobie sprawę z tego, że COŚ jest z nim nie tak, ale nie jest w stanie nic sam z tym zrobić, co samo w sobie jest dla niego problemem – właśnie ta bezradność. Szybko obdarzy zaufaniem swojego lekarza, wierząc, że dzięki niemu się wyleczy i będzie mógł wrócić na służbę.
Historia:
Zapewne w porównaniu z innymi pacjentami historia jego życia jest wręcz nudnie zwyczajna.
Matka urodziła go w domu, tak samo jak jego dwie starsze siostry. Odkąd podrósł na tyle by mógł wykonywać jakieś obowiązki (choćby podbieranie jaj kurom lub dojenie krów) z reszta rodziny pomagał na ranczo. Nauczył się jeździć konno, zajmować się bydłem, strzelać i nawet używać lassa.
Jednak już od dzieciaka najbardziej lubił słuchać o przygodach dziadka który był żołnierzem, bawił się figurkami żołnierzyków etc. Oczywiście ojciec absolutnie nie zgadzał się by jedyny syn w rodzinie zamiast zając się ziemią myślał o takich głupotach.. Wobec czego gdy Dom tylko skończył szkołę natychmiast zapisał się do Marines. Służył przez prawie 13 lat powoli pnąc się w górę po szczeblach kariery aż został dowódcą jednego z oddziałów do zadań specjalnych.
Wszystko zmieniło się gdy podczas ostatniej misji. Zadaniem jego oddziału ( osiem osób łącznie z Dominickiem) było zbadanie terenu przed desantem reszty sił. Zeszli na ląd w nocy, w ulewnym deszczu. Wszystko wydawało się iść jak najlepiej dopóki nagle ziemia dosłownie eksplodowała im pod stopami w akompaniamencie strzałów. Cały oddział wpadł w zasadzkę. Szóstka jego ludzi zginęła na miejscu w wybuchu lub zastrzelona. On sam odrzucony falą uderzeniową złamał nogę, mimo to udało mu się pod ostrzałem, wynieść z pola bitwy rannego towarzysza (Matthew Blake'a) – za co został uhonorowany Brązową Gwiazdą.
Wydawało się, że poza złamaniem nic mu nie dolega. Jednak po powrocie do bazy zaczął mieć różnego rodzaju niepokojące objawy. Np. nie jest w stanie zasnąć po ciemku a nawet przy świetle ma problem ze spaniem w nocy, dźwięk i widok deszczu wprowadzają go w praktycznie katatoniczny stan który trwa dopóki nie przestanie padać, albo ktoś nie zagłuszy odgłosu/nie zasłoni widoku, ćwiczy prawie obsesyjnie bo MUSI być w formie w razie potrzeby oraz często ma problem z kończeniem czegokolwiek co zacznie bo zawsze widzi w tym jakieś niedoskonałości które musi poprawić.
Jako, że był jednym z „cenniejszych” Marines, dowództwo zdecydowało się zapewnić mu najlepszą możliwą opiekę i wysłało go właśnie do Św. Brygidy.
Szczególne umiejętności i cechy:
▪ ma dwie starsze siostry Sue Allan i Mary Luu
▪ najstarszy z aktualnie przebywających w szpitalu pacjentów - poprawka, najstarszy mieszkaniec szpitala W OGÓLE
▪ jego życiowe dewizy to sempre fi i „don't ask don't tell” (mimo zniesienia tej ustawy w 2010)
▪ jest głuchy na prawe ucho
▪ lekko kuleje
▪ mówi z wyraźnym teksańskim akcentem
▪ Choruje na PTSD (posttraumatic stress disorder )
Strona 1 z 1
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|